Nikiforem nie jestem i nie chciałbym być. Niech każdy będzie sobą. Ja rysuję tak jak czuję. Technika, warsztat, są sprawą wtórną, a nawet nie mającą znaczenia. W czasach akademickich uczyli poprawnego rysunku, kreski, światłocienia, proporcji i perspektywy. Odnoszę wrażenie, że teraz uczą jak nie umieć rysować lub malować. Uczą tego, że liczy się wnętrze i dusza. Wystarczy popatrzeć na obrazy Edwarda Dwurnika. Ci, którzy mają znakomicie opanowane rzemiosło, malują tak, jakby nigdy nie ukończyli żadnej uczelni artystycznej. I na tym to polega. Zaskakują, szokują, oblewają zimną wodą, prowokują. Jednym słowem, starają się być sobą, a więc kimś niepowtarzalnym.
Ja na tym utytułowanym tle wychodzę na absolutnego amatora, ale czy współcześni artyści nie dążą do dziecięcego, wolnego od wszystkich naleciałości, spojrzenia na świat?
Pozdro
 |
"Piasek" |
 |
"Padre" |
 |
"Chrzan" |
 |
"Pero-Mero" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz